Ojciec Pio do Chorych

Czy cisza i milczenie są potrzebne?

W rozpędzonym i rozkrzyczanym świecie coraz mniej miejsca jest na ciszę, coraz mniej skłonni jesteśmy do milczenia. Nie tylko samo natężenie hałasu wystawia na szwank nasze zdrowie psychiczne, ale i ogromna dawka wiadomości serwowanych nieustannie przez media. Zdobywamy wiedzę, stajemy się gadatliwi, ciekawscy, przestajemy przywiązywać wagę i znaczenie do wypowiadanych słów.
Modlitwa, żeby była spotkaniem, potrzebuje ciszy. Trzeba samemu zamilknąć, żeby pozwolić przemówić Bogu. Milczenie jest przestrzenią najgłębszego spotkania zarówno z drugim człowiekiem, jak i przede wszystkim z Bogiem.

Tylko w głębokim milczeniu można poznać prawdę o sobie. Tylko w takiej ciszy, pełnej dyspozycyjności i pokory, usłyszeć można głos Boga i można się uczyć poznawać Jego wolę. Nie można więc stale modlić się głośno i również z tej samej przyczyny nie można wszędzie modlić się głośno. Są miejsca przeznaczone tylko na adorację Najświętszego Sakramentu. A adoracja to cisza wypełniona miłością, to postawa kochającego serca, to pragnienie bycia z Bogiem i dla Niego. Trzeba to pragnienie pielęgnować - tak samo - jak trzeba pielęgnować miłość.

Św. Augustyn w "Objaśnieniach psalmów" o modlitwie tak napisał: Samo twoje pragnienie jest już modlitwą. Jeżeli pragnienie jest ciągłe, ciągła jest też i modlitwa. (...) Jeżeli nie chcesz przerywać modlitwy, nie ustawaj w pragnieniu. Ciągłe twoje pragnienie, to nieustanne twoje wołanie. Umilkniesz, kiedy przestaniesz kochać. (por. Ps. 37,4)
Ojciec Pio był z pewnością człowiekiem milczenia i modlitwy. Codziennie adorował Najświętszy Sakrament, a gdy z jakiegoś powodu nie mógł tego uczynić, praktykował duchową adorację. Przez całe swoje kapłańskie życie nie powiedział ani jednego kazania, ale te słowa, które wypowiedział, jakże były potężne w skutkach! Milczenie przywraca wypowiadanym słowom ich głębię, a modlitwa daje im moc...

© Maria Chełmińska, maj 2002r.